Łodzianka z urodzenia, Międzyzdrojanka z wyboru i obywatelka świata z zamiłowania. Dla Oli Gertner każdy nowy dzień to przekraczanie własnej strefy komfortu. To również wyzwania, których z chęcią się podejmuje, ale zawsze według planu. W Vienna House Amber Baltic jest człowiekiem-orkiestrą, który dba zarówno o interesy swoich koleżanek i kolegów, jak i o relacje między nimi (choć chciała być dentystą). Czasem wymaga to wielu niestandardowych akcji. Tak jak życie w Międzyzdrojach.
Olu, jak to się stało, że z Łodzi trafiłaś do oddalonych o 5 godzin jazdy samochodem Międzyzdrojów.
Los tak chciał Wprawdzie skończyłam socjologię, jednak od początku swojej kariery zawodowej związana byłam z zarzadzaniem ludźmi. Pracowałam w agencji rekrutacyjnej w Łodzi, jednak po 8 latach potrzebowałam nowych wyzwań. I trafiłam na ofertę pracy właśnie w Amber Baltic Międzyzdroje. Sieć Vienna House była mi znana dzięki hotelowi andel’s i jego renoma dodatkowo zachęciła mnie do zgłoszenia swojej kandydatury. Po pierwszej rozmowie z dyrektorką Moniką Kowalską wiedziałam, że to jest to!
I rzuciłaś wszystko, spakowałaś się i przeprowadziłaś do Międzyzdrojów?
Dokładnie. To była szybka decyzja. Nie miałam wówczas innych zobowiązań, a taka zmiana była mi zdecydowanie potrzebna.
I jesteś z niej zadowolona? Czy wiele zmieniło się w Twoim życiu?
Moje życie zmieniło się diametralnie, ale na szczęście są to pozytywne zmiany. Dzięki Międzyzdrojom odnalazłam miłość, odkryłam swoje nowe pasje, zdobyłam nową wiedzę i zaraziłam się hotelarstwem Międzyzdroje są przepięknym miastem turystycznym, ale na co dzień nie jest w nich łatwo żyć. Tłumy w sezonie, pustki w okresie jesienno-zimowym. Każdy musi w tym czasie odnaleźć siebie, znaleźć swoją niszę. Dla mnie tą niszą okazało się bieganie – mam już zaliczony półmaraton szczeciński - oraz malarstwo. Któregoś dnia pomyślałam po prostu „Chciałabym narysować obraz”. I tak też zrobiłam. Mam już kilka dzieł na swoim koncie i nie zamierzam na tym poprzestać. Międzyzdroje wyzwalają potencjał drzemiący w naszej duszy. Szczególnie poza sezon – wówczas jest czas, żeby posłuchać siebie i dowiedzieć się, co ci w duszy gra.
A co gra w Twojej duszy?
A co nie gra?! Jestem bardzo aktywną osobą, która uwielbia pracę z ludźmi i nowe wyzwania. Ale jednocześnie jestem pedantką i planistką. Jak byłam mała to najbardziej lubiłam wszystkie precyzyjne zabawy, zalepianie dziurek i tego typu rzeczy. Moim marzeniem było zostać stomatologiem, ale moja mama, pielęgniarka nota bene, mnie od tego odwiodła. Ale to planowanie i precyzję mam we krwi. Zawsze muszę mieć cel i plan na kolejny dzień, miesiąc, rok. W styczniu na mojej lodówce pojawia się zawsze kartka z rzeczami, które chcę zrealizować w danym roku.
I co tam się znajduje teraz? Jaki masz cel na najbliższy czas?
Cel „naukowy” to studia z zakresu controllingu – to dziedzina, która pozwala przełożyć świat liczb na świat relacji, czyli łączy to, co lubię najbardziej. Cel „podróżniczy” to Tajlandia, ale póki co zmienił się na Belize, do którego wybieram się z moim partnerem już za tydzien.
Belize? Dość oryginalny kierunek.
Belize to wybór mojego partnera. Z reguły moje podróże zależą od zbiegu okoliczności i moich znajomych. Często korzystam z tego, że ktoś z nich jest akurat na placówce czy kontrakcie firmowym i ma wolny pokój. Tak zwiedziłam Chiny, Hongkong… Uwielbiam podróżować i to na własną rękę. Śmieję się czasem ze znajomych, którzy proszą, żeby przywieźć im jakiś magnes z wyprawy. Przecież sami mogą się wybrać w taką podróż! W dzisiejszych globalnych czasach wystarczy tylko mocno chcieć.
Zgadzam się z Tobą, choć pokonanie wewnętrznych barier jest naprawdę trudne. Wszystko zależy od człowieka i jego podejścia.
Oczywiście. To widać również w mojej pracy zawodowej. Moje koleżanki i koledzy z pracy to zarówno osoby z tzw. pokolenia X, którzy pracują w hotelu już od 20 lat, jak i pokolenia Z, którzy mają nieco ponad 20 lat. Ich etos pracy i podejście życia jest diametralnie inne. Niestety czasem dochodzi do konfliktów na tym polu i zdarza mi się pełnić rolę swoistego mediatora. Poza tym mamy również wielu obcokrajowców. Są to osoby dobrze wykształcone i chętne do pracy, ale potrzebujące przewodnika po zawiłościach polskiego rynku. Jestem tą osobą, do której zawsze mogą się zwrócić o pomoc. To naprawdę fascynujące zadanie.
Słyszałam, że jesteś też osobą, która żadnej pracy się nie boi.
Rzeczywiście czasem trzeba tu być człowiekiem-orkiestrą. Ale dla mnie to jest jak najbardziej naturalne. W poprzednim sezonie razem z moimi koleżankami przez kilka dni zaczynałam mój dzień pracy od … ustawienia leżaków na plaży. Mieliśmy problem ze znalezieniem nowych „leżakowych”, a przecież ktoś musiał to zrobić Innym razem podczas dużego wydarzenia trzeba było w ostatniej chwili roznieść po pokojach specjalne wstawki. No i biegałyśmy z Anią i Angeliną od pokoju do pokoju przez cały poranek. Każde takie zadanie to dla mnie jakaś nauka, nowe doświadczenie, które pozwala mi lepiej poznać pracę w hotelu. Szczególnie, że ciągnie mnie w kierunku zarządzania operacyjnego hotelem. Ale muszę się jeszcze wiele dowiedzieć i nauczyć.
Tak na koniec powiedz nam jeszcze, jaka jest Twoja lista TOP 5 destynacji wakacyjnych?
Moja lista jest niezmiernie długa Jednak pierwsze miejsce na tej liście należy się Filipinom, które mnie zdecydowanie oczarowały. Poza tym Australia i Nowy Jork z Times Square, który fascynuje mnie jako wyjątkowy tygiel kulturowy. No i Gili Islands – malutkie wysepki niedaleko Indonezji, które są istnym rajem na Ziemi. I Tokio! Kocham Azję i kulturę azjatycką, a Japonii nie udało mi się jeszcze odkryć.
Ciekawy mix miejsc. To życzę realizacji tych planów i udanej wyprawy do Belize. Koniecznie podziel się z nami wrażeniami!