Julia Pramschüfer jest projektantką wnętrz w Vienna House. To ona odpowiada za niesamowite wnętrza naszych hoteli. Jej praca odzwierciedla jej fascynację pięknem. Teraz opowie nam, dlaczego jej praca jest wyjątkowa:
Czy był w Twoim życiu taki moment, gdy powiedziałaś sobie: „zostanę projektantką wnętrz“?
Nie, to był długotrwały proces. Ale fascynacja wzornictwem jest u nas rodzinna. Mój dziadek zbierał meble, dzięki czemu temat wzornictwa nie był mi obcy. Moje pierwsze kieszonkowe wydałam na wyposażenie wnętrza, a nie na ciuchy czy gry.
A później były te chwile zachwytu, gdy po raz pierwszy zobaczyłam ekscytujące i inspirujące mnie budynki. Jeśli chodzi o architekturę, to jednym z moich pierwszych wspomnień jest budynek Pinakothek der Moderne w Monachium. W rozkładzie pomieszczeń i sposobie padania światła w tym budynku jest coś szczególnego. Wtedy to zdałam sobie sprawę, że chcę tworzyć coś, czego później można doświadczyć.
Jaki mebel stanowi dla Ciebie absolutną klasykę projektowania?
Bez wątpienia, jest to stół Tulip Eero Saarineena. Jest to okrągły stół z wygiętą, metalową nogą i białym, marmurowym blatem. Mój ojciec dostał taki od mojego dziadka, a później dał go mnie. Niestety, jest zbyt ciężki, by go przewozić, więc wciąż stoi w domu rodziców. Zawsze wyczekuję momentu, gdy znowu go zobaczę.
Który projekt najbardziej zapadł Ci w pamięć?
Najwięcej emocji wywołuje we mnie mój pierwszy projekt, który powstał, gdy byłam jeszcze na studiach. Rodzice mojego najlepszego przyjaciela zbudowali drewniany domek letniskowy. Pozwolili mi zająć się jego wnętrzem. Wtedy to po raz pierwszy przeprowadziłam cały projekt od początku do końca – od cięcia drzew, przez okorowanie po montaż mebli. Każdy etap tego procesu był niesamowitym doświadczeniem.
Co jest takiego wyjątkowego w tworzeniu koncepcji projektów na potrzeby hoteli?
Hotele same w sobie są ekscytujące. Każdy hotel stanowi odrębny mikrokosmos, w którym jest zarówno przestrzeń wspólna, jak i prywatna, więc jego niewielka powierzchnia musi spełniać wiele potrzeb. Gdy pracuję nad nową koncepcją, zawsze puszczam wodze fantazji i próbuję czegoś nowego. Różne doświadczenia i potrzeby łączą się w nową koncepcję, która sprawia, w najlepszym wypadku, że wszyscy czują się jak w domu.
Ostateczny wygląd zależy od lokalizacji i produktu. W Berlinie, nasz hol z elementami w kształcie formy do babek w otwartym lobby przyciąga wzrok – jest to nowoczesna wersja tradycyjnej wiedeńskiej kawiarni.
Dlaczego koncepcja Easy tak do Ciebie przemawia?
Jest naturalna i szczera, po części dlatego, że za wszelką cenę ma być autentyczna. Ponadto emanuje ona szczęściem i pozytywną energią, i jest zawsze indywidualnie dostosowywana, bez niepotrzebnych udziwnień… jest po prostu prosta.
Skąd czerpiesz inspirację?
Znajduję inspiracje na każdym kroku. Chodzę na różne targi, ale ciekawe projekty napotykam również na Pinterest i Facebooku, lub też zupełnie przypadkowo, podczas pobytu w kawiarni czy muzeum. Następnie dostosowuję te idee to moich pomysłów i daję im nowe życie w nowym kontekście.
Jakiej rady udzieliłabyś młodym projektantom ma początku ich drogi?
Trzeba zdobywać praktyczne doświadczenie, obserwować i uczyć się. No i po prostu – to robić! O to w tym wszystkim chodzi – trzeba wziąć sprawy w swoje ręce i znaleźć najlepsze rozwiązania. I zawsze walczyć o swoje projekty.
Czy możesz opowiedzieć nam zabawną anegdotę związaną z Twoją pracą?
To bardzo zabawne, gdy goście komentują fantastyczne wnętrza, szczególnie, gdy mówią to do mnie na przykład w hotelowej windzie. Zawsze się wtedy do siebie śmieję. Takie pozytywne doświadczenia sprawiają, że czuję się szczęśliwa. Na koniec i tak chodzi o to, aby rzeczy, które robimy cieszyły gości.
128 responses to “Twarzą w twarz z Julią Pramschüfer”